Jagnięcina i baranina – te mięsa nie należą do najpopularniejszych, ze względu na małą dostępność i wysoką cenę. Różnorodność baraniny jest obecnie spora i są na rynku rasy wyspecjalizowane w pozyskiwaniu wełny, mleka czy mięsa.
Taką baraninę niedawno udało mi się zdobyć. Rasa typowo mięsna i efekt końcowy w postaci pieczeni – znakomity. Obróbka nie jest wymagająca, ale długotrwała. Kilka godzin trzeba poświęcić, ale nie pracy tylko czekania. Piekarnik załatwia sprawę.
Składniki:
- Baranina lub jagnięcina -u mnie łopatka owcy – nawet jej nie ważyłem
- Sól zwykła
- papryka słodka
- papryka ostra
- pieprz czarny mielony
- tymianek – jedna z moich ulubionych przypraw.
- olej lub oliwa – kilka łyżek.
Ilości przypraw też dokładnie nie mierzyłem. Z solą ostrożnie – zawsze można dosolić gotowe mięso i nawet fajny to daje efekt. Przy pozostałych przyprawach można swobodnie zmieniać ilości w zależności od preferencji – bardziej lub mniej pikantne czy ziołowe. Ilość przypraw taka by całość mięsa tą mieszaniną natrzeć.
Wykonanie:
Ja odciąłem z łopatki goleń i wystające elementy, ale nie jest to konieczne. Byłem zmuszony tak zrobić by mięso pasowało do naczynia żaroodpornego, które miałem w dyspozycji. Mięso powinno być lekko podsuszone, więc jeżeli jest taka możliwość to powinno ze 2-3 dni w chłodni wisieć. Odkroiłem co trzeba, mięso umyłem, osuszyłem, obsypałem solą i przyprawami, a następnie skropiłem olejem i rozprowadziłem tę mieszaninę po obu stronach mięsa. Nie musi być szczególne dokładnie, bo proces obróbki będzie długi i przyprawy zdołają wniknąć w każde miejsce.
Naczynie którego używam wykładam folią metalową i papierem do pieczenia. Mięso układam na papierze, skrapiam kilkoma łyżkami wody i papierem przykrywam, a następnie owijam dokładnie folią metalową. Jeżeli mięso ma zbyt intensywny aromat (dotyczy to starszych osobników) to zamiast wody warto użyć mleka.
Taki kokon wkładam do piekarnika i ustawiam 220 st. C – grzanie góra-dół. Czas – u mnie 2 godziny. Raczej nie mniej niż 1h 30min.
Po tym czasie temperaturę obniżam do 160 stopni i piekę dalej. Teraz czas już jest warunkowy. Zależy od wielkości porcji oraz od wieku osobnika. Jagnięcina 2-3 godziny, a im starszy osobnik i większa porcja – do 6 godzin. Niektórzy wstawiają na noc i idą spać. Trochę niepokojące jest tak bez nadzoru na długo sprzęt włączony zostawić, ale jak sprzęt dobry, a Wasze nerwy mocne …
Jak dociec czy to już jest OK. Patyczkiem do szaszłyków po 3 godzinach w 160 stopniach zrobiłem próbę. Pamiętałem, gdzie jest większa warstwa mięsa i tam poprzez folię i papier wbiłem moją sondę. Jeżeli mięso się opiera – to jeszcze obróbka musi trwać. U mnie opór był leki więc dołożyłem jeszcze godzinę. Razem więc cały proces zajął piekarnikowi 6 godzin.
Jak widać – proces długotrwały wiec takie mięsiwo przygotowujemy jako punkt kulminacyjny biesiady. Mięso powinno odchodzić od kości i rozpływać się w ustach. A co jak goście nie zjedzą? Niektórzy są ostrożni bo to nietypowa pieczeń i charakterystycznym smaku. Zjedzą niewiele, a potem będą tygodniami wspominać i żałować, że nie skusili się na więcej, bo smak jest znakomity i zapada w pamięć. To co po biesiadzie zostanie skrzętnie zbieram, bo na zimno świetnie pasuje do świeżego domowego chleba. Taką zimną przekąskę z liściem sałaty lodowej następnego dnia sobie funduję. Niestety to rzadkość, bo często nic z pieczeni nie zostaje.
Spróbujcie sami. Smacznego życzę.
Wersja filmowa przepisu jest na YT https://youtu.be/gh_O7MQkxSk
Zapraszam do wspierania kanału 💥 na YT przyśpieszy to jego rozwój i powstaną nowe, ciekawsze treści 😁. Zajrzysz za kulisy. Otrzymasz informacje wcześniej i będzie ich więcej.
[wp_ad_camp_1]
Leave a Reply