Przepisy z wędzarniami balkonowymi są już na kanale, ale w dzisiejszym podchodzę do tematu trochę inaczej. Problemem takich wędzarni jest nadmierne gromadzenie wilgoci i trzeba stosować różne zabiegi by temu zapobiec, ale stosując prezentowane dziś podejście do tematu wspomniany problem eliminujemy.
Zmienia się też charakter wykonanego wyrobu. Wcześniej produkt z wędzarni balkonowej był namiastką klasycznego wędzenia. Teraz otrzymujemy produkt pełnowartościowy, ale o innych cechach. Produkt finalny jest połączeniem wędzenia i niemal grillowania. Piszę niemal, bo temperatury są niższe, ale efekt bardzo podobny. Nie miałem szansy spróbować tego na zimno, bo wszystko zostało ze smakiem zjedzone na gorąco. Dodane przyprawy uczyniły kurczaka pikantnym, a dym i trochę nietypowe podpiekanie dopełniły smakowitego dzieła. Dla mnie właśnie zaczęła się druga młodość wędzarni balkonowej.
Składniki:
- Uda kurczaka (u mnie 6 szt.)
- 10 g/kg – sól zwykła lub mieszanina z peklującą pół/pół. Mieszaniny nie należy stosować jeżeli obróbka cieplna będzie przekraczać 120 st. C.
- 1 pełna łyżeczka – pieprz czarny mielony
- 1 pełna łyżeczka – ostrej papryki.
Wykonanie:
Wycinam kości z ud kurczaka, przyprawiam i chowam do lodówki.
Następnego dnia rozkładam kawałki kurczaka na ruszcie i suszę. Zajmie to 1-2 godziny, ale można suszenie przyśpieszyć poprzez ustawienie w przewiewnym miejscu, wymuszenie obiegu powietrza czy podsuszenie w piekarniku ustawionym na 50 st. C z termo obiegiem.
Przygotowuję wędzarnię balkonową. Napełniam palniki paliwem żelowym i wsypuję na dno 1-2 szklanki zrębki. Tym razem użyłem mieszaniny olchy z bukiem o grubości 8 mm.
Wstawiam ruszt z kurczakiem do wędzarni i wynoszę ją na zewnątrz. Podpalam palinki, stawiam wędzarnię na podstawie.
Standardowo wędzarnię balkonową się zamyka, ale tym razem nie robię tego, a nawet dodatkowo podważam lekko pokrywę, by dym wraz z parą wodną mógł się swobodnie wydostać. Na pewno to wyraźnie zmniejszy kwaskowe posmaki, a jest duża szansa, że je całkiem zlikwiduje.
Palniki mają regulację dolotu powietrza – otwory regulacyjne pozostawiam całkiem otwarte. Da to większą moc palników i wyższą temperaturę w wędzarni co spowoduje fajne podpieczenie wyrobu. Więcej ciepła będzie się ulatniało przez uchyloną pokrywę wiec jest to konieczne. Po 30-40 minutach paliwo się skończy i palniki zgasną. Trzeba dobrze wychwycić ten moment, by nie dopuścić do spadku temperatury. Trzeba ponownie napełnić i rozpalić palniki. Zrębki dosypywać zwykle nie trzeba.
Po około godzinie kawałki kurczaka są gotowe. Jest aromat dymu, jest też kolor, który powstał od palonej zrębki. Jest też aromat i kolor od temperatury. Skwierczenie i zapach, które się wydobywają z balkonowej wędzarni obiecują wiele i potem przy próbowaniu te obietnice się spełniają.
Zaskakująco dobrze wyszły te kurczaki. Spróbujcie sami. Smacznego.
Wersja filmowa jest na YT https://youtu.be/lyH2ypYOkPU
[wp_ad_camp_1]
Leave a Reply