To mięso może być pieczone w żeliwnym garnku lub podobnym naczyniu, a także w kociołku. To coś jak świeżonka, ale może być wykonane z normalnie kupionego mięsa. To co pozostanie po biesiadzie umieszczam w słoiku i otrzymam pyszne mięso z galaretką. Może być potem zjedzone na zimno lub po rozgrzaniu. Nie wszystko mi sie do gara zmieściło wiec resztę włożyłem do szynkowara otrzymując kolejny wyrób. Mam więc 3w1. Jedno podejście, a trzy różne, bardzo smaczne wyroby. Nic sie nie marnuje. Praktyka u Praktyka – Wyroby domowe to moja pasja. Robię je i ty także możesz.
Składniki:
- Mięso – łącznie 5,5 kg – miałem schab, karkówkę, boczek i łopatkę. Mniej – więcej w równych częściach, ale to naprawdę nie jest najważniejsze. To prawda, że różnorodność wzbogaci smak, ale nie jest konieczna. Ważne jest by 1/4 to był boczek albo np. tłusta łopatka, a reszta – to co wam w ręce wpadnie.
- 70 g soli zwykłej
- 2 łyżeczki ostrej wędzonej papryki
- 2 łyżeczki papryki słodkiej – (też może być wędzona, ale nie musi)
- 2 łyżeczki pieprzu
- 1 duża cebula – 160-170g
- 200 piwa porter

Składniki na 1 kg:
- Mięso – łącznie 1 kg – miałem schab, karkówkę, boczek i łopatkę. Mniej – więcej w równych częściach, ale to naprawdę nie jest najważniejsze. To prawda, że różnorodność wzbogaci smak, ale nie jest konieczna. Ważne jest by 1/4 to był boczek albo np, tłusta łopatka a reszta – to co wam w ręce wpadnie.
- 13 g soli zwykłej
- ostrej wędzonej papryki
- 1,3g papryki słodkiej – (też może być wędzona, ale nie musi)
- 1,5g pieprzu
- 1 mała cebula – 30g
- 50 ml piwa porter
Wykonanie:
Jak wcześniej wspomniałem to jakiego mięsa użyjemy – zależy tylko od nas. To jest dobra potrawa na utylizację nadmiaru mięsa albo na wykorzystanie tego co akurat udało się kupić. Im większa różnorodność tym lepiej, ale jeżeli jest brak różnorodności to należy dbać tylko o to, żeby nie było za chude.
Mięso kroję w kawałki trzy – pięć cm. Jak się trafi większy to też nie problem. Kawałki nie powinny być równe. Kroimy więc tak jak nam nóż będzie się prowadził.
Na pokrojone mięso wysypałem mieszaninę przypraw i dokładnie z mięsem jest zmieszałem. Paprykę można użyć zwykłą albo tylko wędzoną. Może być w całości ostra, ale w całości słodka raczej nie. Trochę pikantności być musi. Po wymieszaniu mięso przekładam do dopasowanego pojemnika i umieszczam w lodówce na dobę, ale jeżeli istnieje taka potrzeba to i dwie lub trzy doby w lodówce przetrwa. Potem czeka na nie garnek żeliwny.

Następnego dnia wyjąłem mięso z lodówki i zacząłem wkładać do żeliwnego garnka. Użyty przeze mnie garnek posiada emalię z zewnątrz, ale w środku to czyste żeliwo. Jego pojemność to 5,5 l i w zasadzie od początku byłem pewien że 5,5 kg mięsa do tego nie wejdzie, ale chciałem sprawdzić jaka jest realna pojemność tego garnka. Nada się też inne solidne naczynie żaroodporne czy garnek rzymski.

To można też zaplanować i wykonać jako danie kociołkowe. Może być alternatywą taką, że planujemy imprezę przy kociołku ale jeżeli pogoda nie dopisze to możemy zamiast w kociołku zrobić w piekarniku. I tak i tak wyjdzie świetnie.
Przygotowanie do pieczenia.
Przekładam mięso do garnka i ubijam je. Gdy napełniłem gar i stwierdziłem, że więcej nie warto wkładać bo nie wiadomo czy mięso w górę nie odpracuję i nie będzie chciało unieść pokrywki, a tego bym nie chciał. Zostało mi około kilograma mięsa ale nic się nie zmarnuje za chwilę do tego wrócę.
Mięso w garnku podlałem szklanką domowego portera. Oczywiście może to być trunek zakupiony w sklepie albo inne ciemne piwo. Na powierzchni mięsa rozsypuję też pokrojoną cebulę. Nie powinna być za drobno krojona. Garnek przykrywam i wstawiam do zimnego piekarnika. Niech rozgrzewa się razem z zawartością. Ustawiłem temperaturę 170 – 180 stopni Celsjusza i grzanie góra dół, ale bez termoobiegu. Czas obróbki planowałem na 3 godziny. Po dwóch godzinach trzeba zacząć zaglądać. Mięso jest gotowe wtedy, kiedy jest mięciutkie i delikatne. U mnie to faktycznie nastąpiło po trzech godzinach.

Kawałki mięsa które mi pozostały umieściłem w szynkowarze. W trakcie wkładania porządnie ubijałem, żeby było jak najmniej pustych przestrzeni. Trochę zabrakło by zupełnie napełnić szynkowar, ale to wystarczy. No wierzch mięsa posypałem jedno łyżeczkę żelatyny i zamknąłem szynkowar.

Efekty końcowe i zagospodarowanie resztek.
Mięsa garnku jest dużo. Pomimo tego że biesiadników przy stole zaplanowałem więcej to i tak i tak założyłem, że wszystkiego zjeść nie zdołamy i tak się stało. Dlatego wcześniej przygotowałem jeszcze dwa słoiczki takie po chyba 650 ml. To co po uczcie zostało przełożyłem do tych słoików i podlałem sokami, które się z mięsa uwolniły i zmieszały razem z piwem. To bardzo solidny wywar. Słoiki zakręciłem i poddałem pasteryzacji. Mięsko w nich umieszczone będzie można w następnych dniach zjeść na zimno albo rozgrzać i użyć jako porcję obiadową. W trakcie gdy pasteryzowałem słoiki wrzuciłem też do gorącej wody szynkowar i przeprowadziłem jego obróbkę termiczną. Nie będę jej szczegółów tutaj opisywał, ale znajdziecie je w innych artykułach traktujących o wyrobach z szynkowara.

Czas na pokazanie efektów końcowych. Kawałki pieczonego w garnku mięsa wyszły pyszne, a ich wygląd i aromat tylko wzmagał apetyt. Były mięciutkie i delikatne. Można je wyłożyć na talerze albo postawić na stole cały gar. Niech sobie biesiadnicy nakładają tyle ile chcą. Inne dodatki pozostawiam waszemu wyborowi. Czy to będą ziemniaki, frytki, ryż czy tylko warzywa.


Pozostałości które umieściłem w słoikach wyglądają świetnie. Solidne kawałki mięsa zatopione w sztywnej pięknej galaretce. Jak patrzę na zdjęcie tego mięsa w słoiku oraz wyłożonego na talerz to ponownie robię się głodny.

Mięsko które mi się nie zmieściło w garze i zostało wykonane jako wędlina z szynkowara też wyszło bardzo dobre. Jego widok również pobudza apetyt. Bardzo atrakcyjna wędlina z dużymi kawałkami mięsa. Otoczona pyszną galaretką. Jeszcze czuję jej smak, a to przecież produkcja „odpadowa”.

Jak widać nic się nie zmarnowało. Co zjedliśmy na gorąco to na gorąco. Co po biesiadzie zostało wylądowało w słoikach. A czego było za dużo wylądowało w szynkowarze. Marnować nie wolno, a jak widać po efektach taka produkcja oboczna również może być bardzo atrakcyjna i bardzo smakowita.
Wersja filmowa opisu tych działań jest na YouTube
Leave a Reply