Mówiono mi, że się nie da – jak nie – jak tak. Wystarczy chcieć. Kabanosy pieczone w piekarniku, pachnące czosnkiem, tymiankiem i lekką nuta dymu. Pyszne na gorąco i na zimno. Czas wykonania – pół dnia. Wieczorem zrobione, a rankiem następnego dnia już podsuszone.
Takie kabanosy wykonać się da nawet mieszkając w bloku i ma potrzeby wędzenia. Pieczone mięso ma to coś, do dodaje tym kabanosom atrakcyjności. Poświęcając jeden wieczór otrzymamy pyszne pieczone kiełbaski z lekkim pazurem i apetycznie pachnące.
Składniki:
- 1 kg łopatki wieprzowej
- 1 kg karkówki wieprzowej
- 30 g soli naturalnie wędzonej (może być sól zwykła)
- 1 łyżeczka pieprzu czarnego
- 1 łyżeczka czosnku mielonego
- 1 łyżeczka tymianku
Wykonanie:
U mnie mięso było rozmrożone, ale oczywiście może być świeże. Całość zmielona maszynką z użyciem oczka 8mm. Dosypałem przygotowane przyprawy. Nie dodawałem żadnej wody czy innych płynów, wiec farsz był trochę gęsty. Po wymieszaniu z przyprawami przyszedł czas na przygotowanie sprzętu do nadziewania.
Napełniałem jelita baranie kaliber 20-22 mm. Są nieco większe i łatwiej jest mięso do nich wprowadzać zwłaszcza jak posiada się nadziewarkę dysponującą odpowiednimi lejkami do kabanosów. Pozioma 3 kg i pionowa 2,5 kg się doskonale sprawdzają.
Do kabanosów się często używa osłonki kolagenowe, ale w tym przypadku jelita naturalne zdecydowanie polecam. Używając kolagenowych trzeba byłoby obniżyć temperaturę obróbki cieplnej, a to już nie da tak dobrych efektów wizualnych.
Miałem kłopot z przestrzenią w piekarniku. Najpierw stwierdziłem, że kratka, w którą jest wyposażony mój piekarnik jest za gęsta, by kabanosy przez jej pręty przewlekać. Musiałem więc użyć tej kratki nie jako wieszaka, ale jako punkt podczepienia do zawieszenia poprzeczek. Żeby nie marnować przestrzeni wykorzystałem rozgięte duże biurowe spinacze. Przestrzeni było mało, bo w najwyższym punkcie mocowania była kratka, a w najniższym – blacha, w której miał się zbierać ociek. Pętka kabanosów musiały więc być krótkie, by się w tej przestrzenie zmieścić mogły.
Start od zimnego piekarnika. Temperatura początkowa 110 st. C. W jeden z kabanosów wbiłem termometr żeby kontrolować temperaturę w środku kiełbaski. Potem się okazało, że do takiego pomiaru trzeba mieć ograniczone zaufanie, ponieważ dość gruba sonda umieszczona w kiełbasce była bardzo podatna na temperaturę piekarnika i zawyżała rzeczywistą temperaturę w środku kabanosa. Nie mniej w oparciu o taki pomiar prowadziłem obróbkę cieplną.
Piekarnik z termo obiegiem. Po uzyskaniu w kabanosie temperatury 65 st. C (mniej – więcej po 10-15 minutach pracy podniosłem temperaturę w piekarniku na 150 st. C i utrzymywałem do czasu wyraźnego podpiekania powierzchni kiełbasek. Planowana minimalna temperatura wewnątrz kabanosa to 85 st. C, ale gdy pierwszy raz osiągnąłem takie wskazanie to kiełbaski nie były jeszcze podpieczone, a otwarcie na 30 sekund piekarnika spowodowałem spadek mierzonej temperatury prawie o 10 st. C. Stąd ograniczone zaufanie do takiego pomiaru i celowe przeciągniecie osiągniętej (zmierzonej) temperatury o +10 st. C.
Finalnie proces trwał nieco ponad 40 minut. Na kiełbaskach były wyraźnie oznaki podpiekania i nie było wątpliwości co do przetworzenia cieplnego.
Kabanosy smakowały super na gorąco. Po ostygnięciu powiesiłem je na noc w temperaturze pokojowej. Do rana pięknie podeschły.
Znakomite na zimno. Pieprzowy pazur, aromaty czosnku i tymianku oraz lekka nuta dymu złożyły się na innego ni z zwykle , ale bardzo pysznego kabanosa.
Spróbujcie sami. Smacznego.
Wersja filmowa jest na YT https://youtu.be/mbe3-eUWqP0
Jeżeli chcesz subskrybować kanał wystarczy, że klikniesz w ten link
Wspomniane nadziewarki poziomą i pionową oraz jelita baranie znajdziesz w naszym sklepie
[wp_ad_camp_1]
Leave a Reply